środa, 7 listopada 2012

Rozdział 10

London Airport; Londyn
     Czarny Range Rover zatrzymał się na poboczu. Ciekawe dlaczego? Nie było tak świateł, znaku STOP, nie był to też cel podróży jego kierowcy. Może on wie?
- Hazz, co jest? - spytał Louis. Od rozmowy z przyjacielem, uścisku i propozycji, aby ten zawiózł go na lotnisko czuł, że coś nadal jest nie tak. Po prostu było coś w tym nieobecnym wyrazie twarzy chłopaka co sprawiało, że wydawał się być czymś okropnie... Zasmucony? - Proszę, Hazz. Możesz mi wszystko powiedzieć. Chciałbym, aby wszystko było, jak wcześniej.
- Ja też. - westchnął, lecz wciąż wpatrywał się w jeden punkt gdzieś na horyzoncie. Jeśli by się temu dogłębniej przyjrzeć to było gdzieś u skrzyżowania Hills i Short Street. - Miałeś mi coś ważnego do powiedzenia?
- Ehm... - podrapał się w głowę. Zaskoczyło go nagłe zmienienie tematu. - Bo ja ten... Ojcem będę. Eleanor jest w ciąży. - zaśmiał się pod nosem ze swojej głupoty. Myślał, że to będzie inaczej wyglądało. Że będą biegać i skakać, jak porąbani wykrzykując wniebogłosy dobrą nowinę, a tu tylko cichy chichot.
- Aha. - ta wiadomość jeszcze bardziej pogłębiła przygnębienie Harry'ego. Wyciągnął z kieszeni telefon, obrócił go kilka razy w dłoniach, po czym ponownie wcisnął do dotychczasowej kryjówki.
- Wiesz, jeśli mi zazdrościsz to po powrocie z Dublina musicie z Joy się trochę... - zaczął Lou. Myślał, że w ten sposób rozładuje trochę sytuacje. Nie spodziewał się jednak takiej reakcji.
- My nie możemy mieć dzieci, jasne?! - krzyknął Styles waląc pięścią o deskę rozdzielczą samochodu. Obrzucił Louis'a gniewnym spojrzeniem, jednakże krył się w nim nadal ten ukryty smutek, żal... Wymamrotał coś jeszcze pod nosem i wyszedł z auta trzaskając za sobą drzwiami. Nie zabrał nawet walizki. W kieszeni został mu tylko telefon, paszport, bilet i jakieś drobniaki. Ruszył w stronę lotniska.



Hotel Babilon; Dublin

     Przeraźliwa cisza panowała w pokoju numer 37. Spowodowana głównie śpiącą w kołysce Penelopą. Ale, jak ktoś mądry kiedyś napisał: "Należy umieć znaleźć spokój w ciszy". Łatwo napisać, trudniej wykonać. W końcu nie łatwo jest pogodzić się z wiadomością, że ktoś wie o wszystkich twoich sekretach spisywanych skrzętnie przez dwa lata w czarnym zeszycie. Wprawdzie kartki z niego wylatywały, a kolejne zdjęcia wypychały niemiłosiernie zawartość brulionu.
- Katherine podobno mieszka na Fingal Street lub Fingal Road... - Candy przystanęła na chwilę. Zastanowiła się. - Nie wiem dokładnie. - wzruszyła ramionami. - Pojedziemy tam, gdy Pen się obudzi. Na razie możesz trochę odpocząć Joyce.
      I wiecie co? I pojechały na tą przeklętą ulicę. Kierowca zatrzymał się na skrzyżowaniu. Nie mówił nic. Rzucił tylko współczujące spojrzenie w ich stronę i odjechał. Teraz wiadomo dlaczego...
- To musi być gdzieś tutaj. - stwierdziła Candy rozglądając się dookoła. W ręce oprócz Penelopy trzymała kartkę z nazwą ulicy, a teraz szukała jakiejś tabliczki wskazującej, czy znajdują się na właściwej. Joy natomiast żwawym krokiem ruszyła w jedną z ulic.
- Candy, to tu. - powiedziała. Jej głos zdawał się być przepełniony smutkiem, żalem, rozczarowaniem. Przyjaciółka dołączyła do niej. I wszystko było. Na Fingal Street mieścił się cmentarz.



Dublin Airport; Dublin

     Zjazd rodzinny? Taki odbywał się właśnie na lotnisku. Bo kto miałby tyle szczęścia, aby drugi raz tego samego dnia spotkać swojego drugiego dawnego przyjaciela? Otóż Harry... A teraz i on i Niall siedzą w jednej z kawiarenek i rozmawiają. Jak gdyby nic się nie wydarzyło. Śmieją się i rozmawiają o pogodzie. Piją kawę, jedzą ciasto... Wyobraźcie to sobie! Piękny widok, prawda?



Wiem, że dawno nie pisałam tu. Macie pełne prawo mnie olać, a ja nie mam niczego na swoje wytłumaczenie. Oczywiście jakieś chęci były. Ale za każdym razem, gdy otwierałam rozdział 10 odechciewało mi się pisania. I miałam wielką ochotę wstać, zwymiotować, wrócić i znów zwymiotować. Nie chciało mi się patrzeć na nazwy ulic, nie chciało mi się wstawiać zdjęć... W chuj brak chęci na zwiastun raju. A raj się zbliża wraz z ostatnim rozdziałem jakim będzie jedenastka i epilogiem...
Kama znana też jako Ollie

9 komentarzy:

  1. tak dawno nie pisałaś,ale ja Cię rozumiem :) warto było czekac. i czekam na kolejny xx

    OdpowiedzUsuń
  2. wart było czekać, dokładnie. Jest po prostu IDEALNY. Masz taką lekkość w pisaniu, wszystko jest tak precyzyjnie wykonanie poczynając od układu rozdziałów po zdjęcia. Nie chcę końca opowiadania, smutno będzie. Ale mam nadzieję, że wrócisz z jeszcze jakimś opowiadaniem, oczywiście na " wyznanych " też zaglądam. Ale się rozpisałam :D Kończąc jeszcze raz muszę przyznać, że jesteś WSPANIAŁA ♥
    ~Dominikaa ♥

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam Twojego bloga, jest tak samo ważny dla mnie jak i panny Rokiszji Tomlinson.. Ale czy mogłabyś troszkę zrobić dłuższe to rozdziały? Nie zaspokajają mnie takie króciutkie, wolę dłuższe, bo mogę się rozmarzyć dłużej, a w moim przypadku problemowym jest to nagroda za wytrzymanie tych ohydnych, ponurych i wyczerpujących problemami dniach. Więc jeśli mogłabym o to prosić, to poproszę. Jedynie, że czegoś nie rozumiem, to proszę o wyjaśnienie. Pozdrawiam i Całuję ;**

    ~Patrycja :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Widze ze mam imienniczke wyzej XD
    Kochana z wielka niecierpliowscia czekalam na nowy dzial, jaka szkoda ze juz masz zamiar skonczyc, ale twoja decyzja a ja ja uszanuje.

    Hm... Rozdzial jak zwykle cudowny i powalajacy. Taki maly dreszczyk pozytywnych emocji wreszcie pobudzil mnie do zycia mimo iz na dworze ciemno jak w dupie murzyna XD I ledwo da sie cos zobaczyc za oknem. Wiec ja przy swietle skacze i krzycze ze nowy dzial u Ciebie. Ma radosc przeogromna. Wiec... Prosze Cie kochana nie nazekaj, jest bardzo dooobrze a co oznacza ze kocham, kocham i jeszcze raz kocham.
    Z wielka niecierpliwoscia czekam na nastepny.
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
  5. Inteereesujące... Ale ja nie chce żeby tak szybko sie skończyło!! :(

    OdpowiedzUsuń
  6. Nareszcie! Szkoda tylko, że tak szybko epilog. Ale nic na siłę, nie można przecież ciągnąć tego opowiadania w nieskończoność.
    Rozdział bardzo fajny, szkoda tylko, że tak mało Joy.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nominowałam cię do Libster Award (:D)
    http://from-hatred-to-love.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jesteś, tylko, że w w pierwszej notce:
      http://from-hatred-to-love.blogspot.com/2012/11/libster-award.html

      Usuń