Harry leżał na łóżku wpatrzony w sufit rozmyślając nad słowami terapeuty. Co miało znaczyć, że powinien małymi krokami okazywać Joy więcej uczucia? Co takiego ona nagadała temu facetowi, że kazał mu odbudować łączące ich uczucie? Dzisiejsze zdarzenie było dla niego potwornie dziwne i nie potrafił pozbierać się po słowach terapeuty.
- To kogo widziałeś wczoraj, że wróciłeś taki zdenerwowany? - spytała Joyce odrywając go od przykrych myśli. Spojrzał na jej sylwetkę znikającą za zasłoną, potem obserwował, jak zawraca do łazienka, a następnie zatrzymuje się oparła o ramę białych drzwi.
- Liam'a. - odparł szorstko nie odrywając od niej wzroku. Dziewczyna spuściła głowę. Czarne włosy opadły jej bezwładnie na oczy zasłaniając mu widok.
- Sam jego widok tak cię wkurzył? - wydobyło się zza zaciśniętych zębów Joy. Chłopak podniósł się na łokciach. Zaintrygowało go jej pytanie. Sam w ogóle się nad tym nie zastanawiał. Co takiego mógł zrobić mu Liam? Wstał z łóżka strachając stertę ubrań usytuowaną na jego brzegu i podszedł do skrytej za kruczoczarną zasłonką Joyce. Chwycił ją za ramiona. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale stać go było tylko na głuchy jęk.
- To jest trudne. - wyjąkał.
- Wiem...
Dublin Airport; Dublin
Niska brunetka schyliła się po czapkę, którą strąciła komuś z głowy. W tym samym momencie uczynił to właściciel niniejszego nakrycia głowy. Chcąc ją podnieść zetknął się na kilka sekund swoimi palcami z dłonią dziewczyny. Podnieśli się obydwoje.
- Przepraszam. - powiedziała, a kąciki jej ust nieznacznie się podniosły chcąc ukryć zażenowanie. Chłopak w tym czasie założył czapkę z powrotem na głowę.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się życzliwie i wyciągnął doń dłoń. - Niall jestem. - brunetka uścisnęła ją odpowiadając.
- Anna.
Pocket Street 6; Londyn; Następnego dnia
- Prosiłam, abyś skosił trawę. - rzuciła Eleanor na powitanie. Louis usadowiony wygodnie na fotelu z pilotem w ręce zignorował jej wyrzuty. - Lou! Mówię do ciebie! - krzyknęła donośnie. Chłopak spojrzał na nią znudzony.
- Kochanie, zatrudnijmy ogrodnika. - odpowiedział łagodnie przeskakując na kolejny kanał.
- No, nie! Bo nas na to nie stać! - krzyknęła. Rzuciła w jego stronę plikiem kartek. - Myślisz, że jestem głupia? Jak długo chciałeś ukrywać, że masz długi? Poszłam do banku i dostałam do ręki to. - wskazała na oddany przed momentem stos papierów teraz trzymany przez Louis'a. - Same wezwania do spłaty i rachunki. Wiesz, że windykator wybiera się do ciebie z wizytą?!
- Teraz i do ciebie. - chłopak wstał patrząc na nią z góry. Był zupełnie niewzruszony na jej ściekły wyraz twarzy, czerwone policzki i zmarszczony nos. - Jesteśmy małżeństwem, prawda? - przygryzł wargę.
- Doprawdy? - zaśmiała ironicznie. Na dźwięk wypowiadanych przez Lou słów zupełnie straciła do niego siły. Dwa zdania, a ranią jak najostrzejsze noże wbite prosto w serce. - A wiesz, że teraz można rozwieść się już na pierwszej rozprawie? - chwyciła torebkę i trzaskając drzwiami opuściła ich wspólny dom.
Cukiernia ,,Le Fiore''; Londyn
To była ona. Te same długie brązowe fale. Identyczne oczy, teraz tylko czerwone i podkrążone. Usta, nos, podbródek... Nawet coś tak banalnego, jak przedziałek na środku głowy składało się na jej rysopis. To ona. Ta sama Eleanor Calder. Joy stała, jak zaklęta. Nie sądziła, że kiedykolwiek jeszcze ją spotka.
- Proszę. - wręczyła jej grubą kopertę. - Miałam dać ci to już dawno, ale nigdy nie zdobyłam się na odwagę, aby tu przyjść... - El spuściła głowę. Joyce natychmiast otworzyła paczkę i wyciągnęła z niej plik zdjęć. Zdjęć z wesela państwa Tomlinsonów. Spojrzała na brunetkę z niedowierzaniem. Po policzku Eleanor spłynęła łza zostawiając po sobie czarny ślad.
- El, nie płacz... - szepnęła Joy bojąc się, że ktoś ich usłyszy. Tak na prawdę nie było się czego obawiać, bo w lokalu panował taki gwar, że słychać go było nawet w małej kanciapie na zapleczu, w której się właśnie znajdowały.
- To trudne... - westchnęła Eleanor ocierając hebanowy makijaż z twarzy. Dla Joy, sytuacja wydawała się być znajoma. Już ktoś jej to powiedział. Odpowiedziała tylko "Wiem" i mocno przytuliła dziewczynę.
Trudno wymazać z pamięci kogoś takiego, jak Eleanor. Po tym wszystkim co dla mnie zrobiła. Chociaż gdyby nie ona, nadal żylibyśmy w nieświadomości zastanawiając się z jakiego powodu nie możemy być... Udawalibyśmy, że nic się nie stało, a nasze problemy nie istnieją. Ale tak nie jest. Obydwoje dużo o sobie wiemy, być może za dużo, ale czy nie oto tu chodzi?
To co stało się wczoraj wieczorem... Było miło. Tak, całkiem przyjemnie było czuć cię tak blisko mnie. Gdy nasze oddechy mieszają się i oddychamy nawzajem swoim powietrzem. Gdy mogę bez ryzyka wybudzenie cię ze snu zaciągnąć się twoim zapachem. A jak ty się czułeś?
Ps. Pamiętasz, jak zjadłeś cały biszkopt na tort dla Alex'a i do czwartej w nocy pomagałeś mi potem ubiec nowy? Pamiętasz kto to Alex?
- Liam'a. - odparł szorstko nie odrywając od niej wzroku. Dziewczyna spuściła głowę. Czarne włosy opadły jej bezwładnie na oczy zasłaniając mu widok.
- Sam jego widok tak cię wkurzył? - wydobyło się zza zaciśniętych zębów Joy. Chłopak podniósł się na łokciach. Zaintrygowało go jej pytanie. Sam w ogóle się nad tym nie zastanawiał. Co takiego mógł zrobić mu Liam? Wstał z łóżka strachając stertę ubrań usytuowaną na jego brzegu i podszedł do skrytej za kruczoczarną zasłonką Joyce. Chwycił ją za ramiona. Otworzył usta chcąc coś powiedzieć, ale stać go było tylko na głuchy jęk.
- To jest trudne. - wyjąkał.
- Wiem...
Dublin Airport; Dublin
Niska brunetka schyliła się po czapkę, którą strąciła komuś z głowy. W tym samym momencie uczynił to właściciel niniejszego nakrycia głowy. Chcąc ją podnieść zetknął się na kilka sekund swoimi palcami z dłonią dziewczyny. Podnieśli się obydwoje.
- Przepraszam. - powiedziała, a kąciki jej ust nieznacznie się podniosły chcąc ukryć zażenowanie. Chłopak w tym czasie założył czapkę z powrotem na głowę.
- Nic się nie stało. - uśmiechnął się życzliwie i wyciągnął doń dłoń. - Niall jestem. - brunetka uścisnęła ją odpowiadając.
- Anna.
Pocket Street 6; Londyn; Następnego dnia
- Prosiłam, abyś skosił trawę. - rzuciła Eleanor na powitanie. Louis usadowiony wygodnie na fotelu z pilotem w ręce zignorował jej wyrzuty. - Lou! Mówię do ciebie! - krzyknęła donośnie. Chłopak spojrzał na nią znudzony.
- Kochanie, zatrudnijmy ogrodnika. - odpowiedział łagodnie przeskakując na kolejny kanał.
- No, nie! Bo nas na to nie stać! - krzyknęła. Rzuciła w jego stronę plikiem kartek. - Myślisz, że jestem głupia? Jak długo chciałeś ukrywać, że masz długi? Poszłam do banku i dostałam do ręki to. - wskazała na oddany przed momentem stos papierów teraz trzymany przez Louis'a. - Same wezwania do spłaty i rachunki. Wiesz, że windykator wybiera się do ciebie z wizytą?!
- Teraz i do ciebie. - chłopak wstał patrząc na nią z góry. Był zupełnie niewzruszony na jej ściekły wyraz twarzy, czerwone policzki i zmarszczony nos. - Jesteśmy małżeństwem, prawda? - przygryzł wargę.
- Doprawdy? - zaśmiała ironicznie. Na dźwięk wypowiadanych przez Lou słów zupełnie straciła do niego siły. Dwa zdania, a ranią jak najostrzejsze noże wbite prosto w serce. - A wiesz, że teraz można rozwieść się już na pierwszej rozprawie? - chwyciła torebkę i trzaskając drzwiami opuściła ich wspólny dom.
Cukiernia ,,Le Fiore''; Londyn
To była ona. Te same długie brązowe fale. Identyczne oczy, teraz tylko czerwone i podkrążone. Usta, nos, podbródek... Nawet coś tak banalnego, jak przedziałek na środku głowy składało się na jej rysopis. To ona. Ta sama Eleanor Calder. Joy stała, jak zaklęta. Nie sądziła, że kiedykolwiek jeszcze ją spotka.
- Proszę. - wręczyła jej grubą kopertę. - Miałam dać ci to już dawno, ale nigdy nie zdobyłam się na odwagę, aby tu przyjść... - El spuściła głowę. Joyce natychmiast otworzyła paczkę i wyciągnęła z niej plik zdjęć. Zdjęć z wesela państwa Tomlinsonów. Spojrzała na brunetkę z niedowierzaniem. Po policzku Eleanor spłynęła łza zostawiając po sobie czarny ślad.
- El, nie płacz... - szepnęła Joy bojąc się, że ktoś ich usłyszy. Tak na prawdę nie było się czego obawiać, bo w lokalu panował taki gwar, że słychać go było nawet w małej kanciapie na zapleczu, w której się właśnie znajdowały.
- To trudne... - westchnęła Eleanor ocierając hebanowy makijaż z twarzy. Dla Joy, sytuacja wydawała się być znajoma. Już ktoś jej to powiedział. Odpowiedziała tylko "Wiem" i mocno przytuliła dziewczynę.
Trudno wymazać z pamięci kogoś takiego, jak Eleanor. Po tym wszystkim co dla mnie zrobiła. Chociaż gdyby nie ona, nadal żylibyśmy w nieświadomości zastanawiając się z jakiego powodu nie możemy być... Udawalibyśmy, że nic się nie stało, a nasze problemy nie istnieją. Ale tak nie jest. Obydwoje dużo o sobie wiemy, być może za dużo, ale czy nie oto tu chodzi?
To co stało się wczoraj wieczorem... Było miło. Tak, całkiem przyjemnie było czuć cię tak blisko mnie. Gdy nasze oddechy mieszają się i oddychamy nawzajem swoim powietrzem. Gdy mogę bez ryzyka wybudzenie cię ze snu zaciągnąć się twoim zapachem. A jak ty się czułeś?
Ps. Pamiętasz, jak zjadłeś cały biszkopt na tort dla Alex'a i do czwartej w nocy pomagałeś mi potem ubiec nowy? Pamiętasz kto to Alex?
Albo mi się wydaje, albo ten rozdział jest krótszy, prawda? Ale mam nadzieje, że mnie za to nie zlinczujecie, bo w zamian ujawniłam Wam kolejną tajemnicę skrywaną przez bohaterów. Chyba się nie gubicie, co?
Nie bójcie się wyczerpujących komentarzy. Mam wrażenie, że się mnie boicie, albo mam jakieś omamy po szóstym kubku herbaty.
Dedykuję pewnej dziewczynie, którą znam jako All. Nie wiem o niej nic więcej oprócz tego, że ma w huj talentu, ma alergię, jest kociarą, ma małpo-brata i gra na skrzypcach. Za to mam świadomość, że być może teraz to czyta, a na jej twarzyczce pojawia się chociaż cień uśmiechu. Nie wiem co zrobiłaś, ale cię lubię. Dziękuję ;)
A dla tych, którzy chcą widzieć dlaczego Ollie dwieście razy na dzień przeżywa załamanie nerwowe zapraszam do zakładki Osobiście. Poprowadzi Was ona na mój blogowy pamiętnik, gdzie wylewam z siebie wąty do całego świata.
Dobra.. Ja nie rozumiem z tego opowiadanie kompletnie NIC.. Czytam rozdziały od nowa z 3 raz i nic nie rozumiem.. Może jestem jakaś głupia czy coś.. Możesz mi to jakoś skrócić? Cokolwiek, żebym to zrozumiała?
OdpowiedzUsuńOkej. Zacznijmy od Joy i Harrego. Para się od siebie oddaliła. Potem Joyce odwiedza Candy - jej dawna najlepsza kumpela. Dziewczyna zupełnie się zmieniła i nie przypomina tej Candy, którą zapamiętała Joy. Blondynka opowiada jej o Katherine - ich wspólnej przyjaciółce, która zginęła w wypadku samochodowym - i tym, że prawdopobnie żyje.Harry postanawia pomóc ukochanej i razem z nią udaje się na terapię. Tam dowiaduje się, że Joy na niego narzeka i takie tam. Chłopak chce to zmienić...
UsuńEleanor i Louis
Są małżeństwem od półtora roku i bardzo się kochają, ale Lou coś ukrywa. El dowiaduje się, że jej mąż ma olbrzymie długi, dochodzi do awantury. Dziewczyna dopina swego i przekazuje Joy zdjęcia z ich ślubu. Ich spotkanie dużo zmieni w ich życiu...
Danielle i Liam od dwóch lat są małżeństwem i mają synka Alex'a. Razem z nimi mieszkał Niall, który wywrócił ich życie do góry nogami. Irlandczyk postanawia się usamodzielnić i wylatuje do rodzinnej Irlandii. Na lotnisku poznaje Anne.
Perrie i Zayn spędzają późne wakacje we Włoszech. Obydwoje jednak inaczej wyobrażali sobie wspólny urlop. Zayn balanguje, a Perrie go pilnuje. W końcu dziewczyna pasuje i zostawia chłopaka na pastwę losu... Malik okazuje swoją nieznaną twarz(ale to później) :)
Mam nadzieję, że pomogłam. Ogólnie chodzi o to, że dzieje się to parę lat w przyszłość. Zespół się rozpadł, a poszczególni jego członkowie nie mają ze sobą kontaktu. :D
Zaraz eksploduję!!! Cień uśmiechu? Ollie, ty chyba naprawdę przesadziłaś z herbatą! Mam do zrobienia jeszcze sześć zadań z matmy, a nie mogę usiedzieć na krześle i zamiast się uśmiechać mam ochotę rechotać przez kolejne pół godziny!!!! Nie spodziewałam się, że zadedykujesz mi rozdział i naprawdę mnie tym ucieszyłaś!!!!
OdpowiedzUsuń"O rany... All uspokój się, bo zachowujesz się niczym twój małpo-brat!"
ACH! DZIĘKUJĘ CI ZA NIESAMOWICIE WSPANIAŁY KOMENTARZ NA WWW.TOO-AFRAID-TO.BLOGSPOT.COM! <3
OdpowiedzUsuńchciałam się dowiedzieć, czy informować Cię na blogu, a może masz Twittera? bo na TT, nie ukrywam, byłoby mi łatwiej.
Zlinczować ? Za co ? Krótszy czy dłuższy nie ma znaczenia, bo potrafisz napisać coś niezwykłego. Mnie osobiście wszystko wciąga jeszcze bardziej po każdym rozdziale. Wszystko czytam z dużym skupieniem, żeby wszystko zrozumieć i wczuć się w to co jest napisane. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko !
Ps: Zapraszam, nowy dział :) http://existsonlyforyou.blogspot.com/2012/09/rozdzia-3.html
1SUPER! KOCHAM TO! TYLKO JAKBYŚ MOGŁA...NIE PRZESADZAJ Z TĄ HERBATĄ,BO TO CI ŹLE WPŁYWA NA MÓZG I PÓŹNIEJ GADASZ GŁÓPOTY ;-)
OdpowiedzUsuń2. Zapraszam do obserwowania mnie na tt:
Wiki-1Dfan
Piszesz super...
OdpowiedzUsuńAle nie rozumiem o co chodzi z tymi zdjęciami...???